Na bieżącą konsumpcję (jedzenie, rachunki, drobne przyjemności) powinniśmy wydawać nie więcej niż 50-60 proc. dochodów, a pozostałe 10-20 proc. przeznaczyć na oszczędności. Przy Pokarmy tłuste. Wyeliminowanie moczanów jest utrudnione przez spożycie tłuszczów. Dlatego powinniśmy kontrolować ilość spożywanych tłuszczów, jeśli mamy wysoki poziom kwasu moczowego. Najlepszą opcją, jak zawsze, jest oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia. Surowa oliwa do przyrządzania potraw, a także do gotowania. W „tych” dniach powinnaś ograniczyć wieczorny relaks w gorącej wodzie. Oczywiście czasie miesiączki należy dbać szczególnie o higienę intymną – przemywać się, brać częściej prysznic, jednak gorąca kąpiel to nie to czego potrzebujesz. Woda o wysokiej temperaturze obniża ciśnienie tętnicze, mogąc osłabić organizm. Byśmy miały też inną – że odniosłaś sukces, bo możesz żyć jak chcesz. Rozmawiałam ostatnio z panią, która ma czwórkę dzieci i nie pracuje – tak właśnie powiedziała, że nie pracuje. A ja mówię: „Przecież pracujesz. Czwórka dzieci to jest naprawdę niezły etat!”. Wystarczy zacząć zauważać w przedmiotach codziennego użytku źródło dochodu. Dodaj do tego odrobinę dobrych chęci i przede wszystkim dużą łyżkę optymizmu. Obserwuj, jak wyrasta z tego Twój sukces. Powodzenia! Pożyczkę możesz przeznaczyć na spełnienie marzeń, na inwestycję, na swoje hobby. Pożyczka sprawdzi się również Wiele osób może zastanawiać się, jak wyglądają oszczędności Polaków po 30. i 40. roku życia. Platforma do obniżania rachunków MAM przeprowadziła badania wśród tej grupy wiekowej. Analiza wskazuje, że 90 proc. ankietowanych planuje wcześniej swoje wydatki, 78 proc. deklaruje, próbę odkładania pieniędzy, jednak tylko 33 proc xxq48. @Mr_Hand_of_Fate: Oceniają one otóż nie poziom życia i stan gospodarki, tylko przede wszystkim perspektywę wypłacalności państw, emitujących obligacje. Chyba czytaliśmy różne teksty. Ja tam widzę, że piszą o wysokim wzroście PKB, dobrze zdywersyfikowanej gospodarce, braku kryzysu energetycznego oraz niskim poziomie długu publicznego. Cytat: "Agencja Fitch potwierdziła rating Polski. Kryzys energetyczny nie uderzy w nas, jak w inne państwa UE. Jak oceniła agencja, wsparciem dla utrzymania ratingu Polski jest dobrze zdywersyfikowana gospodarka oraz stosunkowo niski poziom długu publicznego. Prognozy PKB Rating na poziomie A- odzwierciedla oczekiwanie, że Polska gospodarka pozostanie odporna na zewnętrzne zdarzenia i rosnące wyzwania makroekonomiczne - napisał Fitch. Agencja oczekuje, że w 2022 r. polski PKB wzrośnie o 5,5 proc., co pokazuje znaczący stopień odporności na efekty pandemii i wojny na Ukrainie. Wzrost zacznie powoli hamować w II połowie 2022 r., kiedy wysoka inflacja i słaby popyt zewnętrzny wpłynie na konsumpcję, inwestycję i eksport - ocenił Fitch. Brak gazu nam nie grozi Zdaniem agencji, Polska wydaje się w mniejszym stopniu niż inne państwa UE narażona na kłopoty z dostawami energii, głównie dzięki poważnym inwestycjom w infrastrukturę w ostatnich latach. Kraj został odcięty od dostaw rosyjskiego gazu, co nie spowodowało zauważalnych negatywnych efektów - podkreślił Fitch. Nowe interkonektory i gazociąg Baltic Pipe zabezpieczą dostaw w kolejnych latach - dodała agencja." Statystyczny Polak wyrzuca miesięcznie do kosza żywność o wartości 50 złotych. Im większa liczba osób w gospodarstwie domowym, tym większe straty. Łatwo możesz przekalkulować, że 4-osobowa rodzina w ciągu miesiąca marnuje ok. 200 złotych, a to rocznie prawie 2,5 tysiąca! A wystarczy przecież kupować mniej i z rozsądkiem. Przeczytaj ten artykuł, aby dowiedzieć się, jak oszczędzić na jedzeniu. To, ile można zaoszczędzić na jedzeniu, zależy od naszych nawyków żywieniowych i codziennych przyzwyczajeń. Ci z nas, którzy na żywność wydają znaczącą część budżetu, mogą rocznie zaoszczędzić od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Po co więc zaciągać kolejny kredyt gotówkowy na nowe AGD, skoro wystarczy jedynie zmienić pewne nawyki? Jak wydawać mniej na jedzenie? Konieczne jest zrozumienie prostej zależności Ponad trzy czwarte Polaków deklaruje oszczędzanie, ale na ogół są to niewielkie sumy. Od czegoś trzeba jednak zacząć! Weźmy na tapetę jedzenie, które, jak już wiesz, często marnujemy. Oszczędzanie na jedzeniu nie polega na odmawianiu sobie wszystkiego, na co mamy ochotę. W ten sposób szybko możemy się zniechęcić. Sprowadza się raczej do lepszego organizowania zakupów i gospodarowania jedzeniem w domu. Początkowo może wydawać się to czasochłonne, ale już po kilku tygodniach wejdzie Ci w nawyk. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak oszczędzać pieniądze na jedzeniu, to poniżej przygotowaliśmy kilka sprawdzonych sposobów! Jak wydawać mniej na jedzenie? Zacznijmy od zorganizowania zakupów Zastanawiasz się, jak wydawać mniej na jedzenie? To wcale nie jest takie trudne. Z pewnością jednak wymaga od Ciebie konsekwencji. Warto postawić sobie cel. Na co odkładasz? Nagrodą za Twoje wyrzeczenia mogą być, chociażby wymarzone wakacje, nowy sprzęt elektroniczny, coś związanego z Twoim hobby. Coś, co zadziała naprawdę motywująco! Gdy ustalimy już nagrodę, możemy przejść do konkretnych działań, które zaowocują poprawą naszej sytuacji finansowej. Twórzmy listy zakupów Jak oszczędzać na zakupach? Planując je z głową! Zanim wyruszysz na zakupy, zaplanuj, co chcesz w danym tygodniu gotować, sprawdź, co masz w domu i spisz listę. Pogrupuj potrzebne rzeczy w kategorie (np. nabiał, mięso, owoce, warzywa, konserwy). Dzięki temu łatwiej znajdziesz je w sklepie i mniej spędzisz w nim czasu, spacerując po alejkach. Dlaczego jest to istotne? Układ hipermarketów zaplanowany jest w taki sposób, aby klient musiał przejść niemal przez cały sklep, zanim dotrze do kasy. Po drodze często bezwiednie wrzuca do koszyka rzeczy, których wcale nie potrzebujesz. Trzymaj się listy, a nie wydasz pieniędzy na artykuły spożywcze, które się później zmarnują. Nie idźmy głodni Kiedy przekraczasz próg sklepu z burczącym brzuchem, to nie może skończyć się dobrze. Aby uniknąć wyjścia ze sklepu z czekoladowym batonikiem, chipsami i żelkami, zjedz coś wcześniej. Kiedy jesteśmy głodni, podejmujemy gorsze decyzje. Jednocześnie przekąski wydają się bardzo kuszące i zazwyczaj kupujemy ich za dużo. Kupuj na zapas to, co może postać, a nie to, co popsuje się za parę dni Kiedy się spieszysz, zazwyczaj chwytasz do ręki pierwszy lepszy ser czy jogurt. Dopiero w domu okazuje się, że do końca jego terminu przydatności pozostał tylko jeden dzień. Postaraj się zwracać uwagę na to, aby termin ten był jak najdłuższy. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko, że wyrzucisz dany produkt, dlatego że się przeterminował. Produktów, które szybko się psują (owoce, warzywa, pieczywo), nie kupuj na zapas. Lepiej robić zakupy codziennie, np. w lokalnym warzywniaku czy piekarni, i nabyć tylko tyle, ile zjesz. To dobry sposób, który również po części stanowi odpowiedź na pytanie, jak oszczędzać na jedzeniu. Przygotuj sobie listy produktów sezonowych, które są aktualnie w atrakcyjnych cenach Gotowanie w oparciu o nie pozwala sporo zaoszczędzić. Latem korzystaj z bogactwa tanich warzyw i owoców, a jesienią możesz przygotować z nich przetwory czy je zamrozić. Zyskasz bezcenne wartości odżywcze i zaoszczędzisz pieniądze. Dzięki temu unikniesz także kupowania półproduktów, jeśli będziesz miał pod ręką dżem domowej roboty czy pierogi ze szpinakiem w zamrażarce. Zakup papryki zimą niekoniecznie jest dobrym pomysłem. Po co masz aż tyle przepłacać? Zamiast soków i napojów gazowanych – woda, najlepiej kranowa z dzbanka Czy wiesz, ile można zaoszczędzić na jedzeniu, ale i piciu wody z kranu? Wystarczy, że zamienisz soki i napoje gazowane na przefiltrowaną przed wypiciem wodę. W ten sposób w skali roku w Twojej kieszeni zostanie około 800–1000 złotych. Nawet po odjęciu kosztu zakupu dzbanka i filtrów, nadal pozostanie Ci w portfelu spora kwota, zwłaszcza że dzbanek filtrujący kupisz nawet już od 50 złotych. Rezygnacja z przekąsek i słodyczy na rzecz owoców lub zdrowszych odpowiedników Kto nie ma czasem ochoty na coś słodkiego? Batoniki, czekolady, pączki – to wszystko jest niezdrowe i jednocześnie kosztowne. Zamień chipsy na marchewki, a batony na banany i gruszki. Jest tyle słodkich owoców i pysznych warzyw. Skutki tej zamiany odczuje zarówno Twój portfel, jak i Twój organizm. To też ważne! Smart shopping – jak oszczędzać na zakupach i nie wpaść w marketingowe pułapki? Jak oszczędzać na jedzeniu? Nie marnując tego, które już mamy Według badań Polskich Banków Żywności, każdego roku Polacy marnują około 2 mln ton jedzenia. To tyle, za ile można by było wyżywić przez rok wszystkich mieszkańców Słowenii. Nie myśleliście, że aż tyle? A jednak... Zastanów się, czy i Ty dokładasz do tych statystyk swoją cegiełkę. Kiedy ostatnio resztki z obiadu powędrowały do kosza na śmieci albo znalazłeś w lodówce ser żółty, którego termin ważności upłynął? Musisz zdać sobie sprawę, że jeżeli wydałeś na coś środki, to kiedy to wyrzucasz, marnujesz de facto swoje pieniądze. Porady dotyczące tego, jak wydawać mniej na jedzenie, nie odnoszą się jedynie do zakupów, ale i do samego gotowania. Poznaj jeszcze inne sposoby na to, jak oszczędzać na jedzeniu! Gotuj samodzielnie i bez nadmiaru Kolejna wizyta w restauracji lub barze? Z niektórych z nich nie jesteś nawet do końca zadowolony? W domu posiłki możesz przyrządzić równie szybko i smacznie. Nie każdy przepis wymaga poświęcenia dużo czasu. Gotując samodzielnie, wiele zaoszczędzisz. Nie gotuj także na zapas. Przetwarzaj jedzenie, nie kupuj gotowych produktów tego typu Naprawdę nie stać Cię ani Twojego zdrowia na jedzenie gotowych posiłków, szczególnie jeżeli gotujesz dla całej rodziny. Dużo taniej jest przygotować cały garnek sosu bolońskiego z mięsa mielonego i pomidorów, niż kupić gotowy w słoiku. Kolejnym przykładem jest musli. Jeśli dodasz do siebie płatki owsiane, orzechy włoskie, rodzynki i wiórki kokosowe, to wyjdzie Ci zdrowsza (bez cukru) i tańsza mieszanka niż ta ze sklepu. Podobnie wygląda ta kwestia w przypadku gotowych przetworów. Ogórki kiszone możesz przecież przygotować samodzielnie. Będzie taniej i co najważniejsze, zdrowiej – w końcu, to od Ciebie zależy, co do nich dodasz. Sporządź plan posiłków i jadłospis Dosyć prostym sposobem na oszczędności byłoby ugotowanie dużego garnka rosołu i jedzenie go przez cały tydzień. Chodzi jednak o to, aby nie tylko było tanio, ale także smacznie. Już przy planowaniu zakupów zastanów się, jak je ciekawie zagospodarować. Możesz zacząć od przygotowania pożywnego kremu z dyni na wczorajszym rosole, poprzez kopytka z pozostałych ziemniaków, a skończyć na tostach francuskich z czerstwego chleba. Odpowiednio przechowuj żywność w lodówce i szafkach Często wyrzucamy jedzenie, ponieważ nieodpowiednio je przechowujemy. Przede wszystkim wyjmij je z plastiku i przełóż do szklanych pojemników z pokrywką lub pojemników próżniowych. Dzięki temu zachowasz ich świeżość na dłużej. Naucz się nowych przepisów Chcesz sprawdzić, ile można zaoszczędzić na jedzeniu? Wypróbuj więc nowe przepisy, które bazują na łatwo dostępnych i przystępnych cenowo produktach. W sieci znajdziesz całą garść inspiracji na ten temat. Być może odkryjesz w sobie nową pasję? Kto wie! Sposoby na oszczędne życie – garść kolejnych pomysłów Wiesz już, jak oszczędzać na zakupach. Znasz także porady dotyczące planowania posiłków. Czy możesz zrobić coś jeszcze? Jak oszczędzać na jedzeniu bardziej skutecznie? Ogranicz zamawianie i jedzenie na mieście Jak często zamawiasz jedzenie? Wówczas płacisz nie tylko za posiłek, ale i jego dostawę. O ile taniej byłoby go po prostu przygotować? Od czasu do czasu warto pozwolić sobie na drobne przyjemności, nie musi to być jednak najdroższa restauracja. Także częstotliwość jadania na mieście warto ograniczyć. Wyznacz sobie budżet na jedzenie na miesiąc Najłatwiej będzie, gdy wyznaczysz określony budżet, który możesz przeznaczyć na jedzenie. Dokładnie oszacuj, jaka kwota będzie wystarczająca – nie chodzi przecież o to, aby głodować. Wypłać tę kwotę w bankomacie. Gdy płacimy kartą, mniej odczuwamy wydatki, przez co słabiej je kontrolujemy. Jak oszczędzać na jedzeniu – podsumowanie Ile można zaoszczędzić na jedzeniu? Nawet kilka tysięcy rocznie! Po co dosłownie wyrzucać pieniądze? Zdecydowanie lepiej je odłożyć i wydać na coś o wiele bardziej atrakcyjnego. Pomóc może w tym kalkulator regularnego oszczędzania. Wiesz już, jak wydawać mniej na jedzenie – teraz wystarczy tylko, że postawisz sobie konkretny cel i zaczniesz do niego dążyć! A na koniec być może zainteresuje Cię także: Jak zarządzać finansami domowymi? O planowaniu budżetu domowego Jak zacząć oszczędzać pieniądze? Jak uporządkować swoje finanse? Jak wyjść z długów? Od czego zacząć? Od czasu do czasu otrzymuję od Was takie pytania. Część z nich jest oczywiście dużo bardziej rozbudowana i przedstawia dokładnie sytuacje z zapytaniem o poradę. Pomyślałam, że pewnie osób, które mają jakieś pytania i/czy wątpliwości zawiązane z finansami jest znacznie więcej. Ale nie każdy do mnie napisze. No i dobrze, bo przecież nie byłabym w stanie wszystkim odpisać. Postanowiłam więc stworzyć kolejny cykl – Listy do Oszczędnickiej. Jeśli macie jakieś nurtujące Was pytania (a niekoniecznie znalazłyście odpowiedź na blogu) to możecie je przesyłać na alicja@ Nie wiem, czy to będzie bardzo regularny cykl, ale bardzo spodobała mi się idea. Pamiętacie może takie kolumny z poradami w niektórych gazetach? A skoro mam swoje miejsce w internecie, to zrobię też swoją własną „kolumnę”, a co ;)! Niektóre wiadomości będę delikatnie przeredagowywać, żeby nie dzielić się z całą Polską zbyt intymnymi szczegółami z listów. No i oczywiście każdorazowo pytam Nadawczynie i Nadawców, czy zgadzają się na publikację mojej odpowiedzi na łamach bloga. To co zaczynamy? Jak zacząć oszczędzać pieniądze? Agnieszka napisała tak: Witaj. Jakiś czas temu koleżanka poleciła mi Twojego bloga. Na początku wydawało mi się, że to nie dla mnie, bo Wasz budżet jest dla mnie nieosiągalny. Dlatego bardzo spodobały mi się Budżety Czytelniczek. Mam nadzieję, że będzie więcej tych, z niższymi pensjami. Ale moje pytanie jest takie: Co byś poradziła osobie, która ledwo wiąże koniec z końcem (ale na szczęście oprócz kredytu hipotecznego nie mamy żadnych kredytów)? Mieszkamy w małym miasteczku i mamy 5-letnią córeczkę. Od czego zacząć? Na czym się skupić? Droga Agnieszko, wspaniale, że pomimo (jak piszesz) niskich zarobków nie macie żadnych kredytów konsumpcyjnych! Serio, wielkie gratulacje :)! Nie napisałaś, czy planujecie (i monitorujecie) budżet, czy macie fundusz awaryjny. Bo w zależności od tego, czy macie, czy nie… proponowałabym dalsze kroki. Załóżmy zatem, że nie macie ani funduszu awaryjnego, ani nie robicie budżetu. Wtedy pierwszym krokiem byłoby przyjrzenie się swoim wydatkom (przyzwyczajeniom, założeniom etc.). Podejrzewam, że jeśli macie małe dochody to większość wydatków faktycznie jest niezbędna, ale… może możecie zmniejszyć wysokość rachunków stałych. Ale może być też tak, że część pieniędzy przeznaczacie na rzeczy, na które wcale nie chcecie ich przeznaczać. Kolejnym krokiem jest odłożenie funduszu awaryjnego. Minimum 500 złotych, ale najlepiej, żeby to był 1 tysiąc złotych. I to na spokojnie. Wiadomo, że nie musicie uzbierać tych pieniędzy w miesiąc. Pomyślcie, gdzie możecie (czasowo) obciąć wydatki lub poszukajcie dodatkowych. Tu polecam rozejrzeć się w domu i sprzedać rzeczy, których już nie używacie. Oczywiście nie ma co się nastawiać na kokosy, ale grosz do grosza i może się zebrać całkiem spora suma. Np. niedawno z takich „domowych” pieniędzy kupiłam robota sprzątającego (ale zbierałam te „grosze” chyba przez cały rok). Przy odkładaniu funduszu awaryjnego (ale też przy odkładaniu jakichkolwiek pieniędzy w przyszłości) warto stosować zasadę „płać najpierw sobie”. Czyli żeby nie czekać na koniec miesiąca i odkładać „to, co zostanie”. Bo w większości przypadków nie zostanie wiele :P. Zamiast tego dołożyć sobie „nowy rachunek” i jak tylko wpłynie pensja przelać ustaloną kwotę na osobne konto. Na początku to wcale nie muszą być duże kwoty. Ważne, żeby wyrobić sobie nawyk. Kolejnym punktem byłoby zwiększenie zarobków – czy to przez podwyżkę, zmianę pracy, czy czasowej pracy dodatkowej. Ale tak jak zawsze powtarzam: Każdy przypadek jest inny i wszystko trzeba dopasować do siebie. Daj znać, jak się sprawdziły u Ciebie te kroki! Krok po kroku: 1. Przyjrzenie się swoim wydatkom 2. Odłożenie funduszu awaryjnego 3. Oczyszczenie przestrzeni 4. Zasada płać najpierw sobie 5. Podwyżka / zmiana pracy 6. Praca dodatkowa Wysokość funduszu awaryjenego: Marta pyta: Hej, skąd wiedzieć, jak duży zgromadzić fundusz awaryjny? Dlaczego to akurat ma być tysiąc złotych? Hej Marta, szczerze Ci napiszę, że nie wiem, czy za tym tysiącem złotych stoją jakieś konkretne wyliczenia. Ale wydaje mi się, że statystycznie ta kwota jest taka „bezpieczna”. Jeśli zepsuje się pralka, przyjdzie jakiś wyższy rachunek etc. To tysiąc w zupełności wystarczy. Ale jeżeli wiesz o tym, że mogą „wyskoczyć” jakieś większe wydatki np. mieszkasz w bardzo starym domu, w którym ciągle coś się psuje, to możesz tę kwotę zwiększyć (chociaż można też pomyśleć wtedy o funduszu remontowym/mniej lub bardziej spodziewanych wydatków nieregularnych). Można też zacząć od niższego pułapu np. 500 złotych. To też już coś! Nie trzeba się martwić przy mniejszych awariach, ale lepiej stopniowo zwiększać do tego polecanego przez wszystkich 1 tys :). Co zrobić, gdy nie mam wsparcia wśród najbliższych? Agata zastanawia się: Cześć Alicja, trafiłam na Twojego bloga niedawno i bardzo się cieszę, że go znalazłam. Większość moich znajomych zupełnie nie panuje nad swoimi finansami. Uważają, że to strata czasu, a poza tym, i tak nie mają z czego oszczędzać, bo za mało zarabiają. Chociaż wszyscy zarabiają znacznie powyżej średniej krajowej. Też tak kiedyś myślałam, ale potem trafiłam na Twój blog i ze zdziwieniem odkryłam, że wcale nie musi tak być. Ale teoria to jedno, ale praktyka nie jest taka łatwa. Jak zacząć ogarniać swoje finanse, szczególnie gdy wokoło wszyscy patrzą na nas jak na wariata (i uważają, że to zupełnie bez sensu). Cześć, wiem, że nie zawsze jest łatwo, szczególnie gdy nie ma się wsparcia wśród najbliższych. Człowiek sam nie jest do końca pewien, czy to dobra droga… i jeszcze nie może liczyć na pomoc. Dlatego najlepiej znaleźć sobie nowych znajomych. Oczywiście w żadnym wypadku nie chodzi o to, żeby całkowicie rezygnować z tych „starych” :)! Przecież na pewno w wielu aspektach są super i z jakiegoś powodu dla nas ważni! Ale warto znaleźć te nowe osoby, które mają podobne cele (np. finansowe) i poglądy. Na szczęście w czasach internetu to żaden problem. Polecam serdecznie oszczędnickie grupy na facebooku Finansowy bootcamp – Finanse domowe krok po kroku oraz Oszczędnickie wyzwanie – planowanie jadłospisów (gdzie w lutym kolejna edycja darmowego wyzwania!). Wiele osób pisało mi, że dzięki tym grupom znalazły „swoje plemię” i w końcu mają bezpieczne miejsce, żeby się wygadać czy poradzić. No i oczywiście polecam Oszczędniki Klub ;). Jak Wam się podobały dzisiejsze listy? Może dałybyście inne rady? Jeśli macie jakieś nurtujące Was pytania (a niekoniecznie znalazłyście odpowiedź na blogu) to możecie je przesyłać na alicja@ / Spis tematów poruszonych dotychczas na blogu znajdziecie w zakładce SPIS TREŚCI. Rząd obiecał po 3000 zł dopłaty do węgla. Jest aż pięć powodów, które mogą sprawić, że nie będzie się z czego cieszyć. Oto trzy pomysły na uniknięcie katastrofyMamy już wypłacaną niektórym rodzinom gotówkę tytułem refundacji kosztów inflacji, a teraz dojdzie do tego obiecane przez rząd 3000 zł dopłaty do węgla. Niestety, wiele wskazuje na to, że ten pomysł będzie w bardzo dużej części przepalaniem – nomen omen – pieniędzy podatników zupełnie bez sensu. A potencjalni beneficjenci być może nie będą nawet w stanie dobrze wykorzystać tych pieniędzy. Jak zrobić dopłaty do węgla mądrzej? Oto trzy pomysłyZa ogrzewanie mieszkań i domów więcej zapłacimy tej zimy wszyscy. Największa część Polaków – ponad 15 mln osób – jest „podpięta” do ciepła systemowego, czyli za ciepłe kaloryfery odpowiada jakaś miejska spółka ciepłownicza (w każdym mieście inna). Te spółki niedawno zatwierdziły w URE swoje nowe taryfy na 2023 r. Radzę spojrzeć na informację, która do Was w tej sprawie dotarła pocztą urzędową, bo jest również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Nie istnieje żadna średnia z tych taryf, ale np. w Gliwicach w 2021 r. ludzie płacili 41,5 zł za 1 GJ ciepła plus 12 zł miesięcznie opłaty dystrybucyjnej. W 2022 r. jest to już 43,4 zł za 1 GJ ciepła i średnio 14 zł miesięcznie opłaty dystrybucyjnej. A od stycznia 2023 r. będzie… 69 zł za 1 GJ ciepła i 25 zł opłaty przesyłowej. W innych miastach podwyżki są mniejsze lub większe, ale też o kilkadziesiąt procent. Tutaj macie wszystkie taryfy na ciepło w Waszych mieszkanie, zamieszkiwane przez trzyosobową rodzinę, w skali roku zużywa 25-30 GJ ciepła, co oznacza, iż podwyżka w takiej skali niesie za sobą rachunek wyższy o jakieś 800 zł w skali roku, albo – inaczej licząc – o 70 zł miesięcznie (np. było 150 zł, a będzie 220 zł miesięcznie). Im kto ma większe mieszkanie, tym podwyżka opłat za ciepło go bardziej zaboli. Mniej więcej 70% ciepła systemowego w Polsce jest z węgla, a cena tego surowca w ciągu roku poszła w górę ze 150 dolarów za tonę do 400 do węgla, a węgiel coraz droższyCzytaj też: Piekielnie drogi węgiel, ale czy warto jeszcze robić zapasy? Czy w czasie następnej zimy węgla może… zabraknąć? Jak się przed tym zabezpieczyć?Rząd dopłaci 3000 zł do węgla. Ale czy jest się z czego cieszyć?Kto nie jest „podpięty” do ciepła systemowego zapewne ogrzewa się gazem ziemnym (popularne paliwo wśród posiadaczy domów) albo ma kocioł na węgiel, ekogroszek albo jakieś inne paliwo stałe. I oczywiście też cierpi, bo węgiel na zimę nie dość, że jest koszmarnie drogi, to jeszcze bardzo trudno go kupić. Takich gospodarstw domowych jest 3,5 – jak wiecie – pospieszył z pomocą i przygotował ustawę, która miała ograniczyć ceny węgla – każdy miał mieć prawo do zakupu trzech ton po niecały 1000 zł. W zamian za to sprzedawcy – kupujący, rzecz jasna, znacznie drożej – mieliby dostawać dopłaty. Ale ponieważ nikt z rządu nie skonsultował tego z handlarzami węglem, to ci stanęli okoniem (nie chcieli ponosić ryzyka sprzedaży węgla poniżej kosztów) i sprawa się mamy nowy pomysł – 3000 zł dopłaty dla każdego, kto zarejestrował w specjalnej państwowej ewidencji jako główne źródło ogrzewania: kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnię, kuchnię węglową lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem. Ustawa na razie jest na etapie prac parlamentarnych, ale podobno o pieniądze będzie można występować z tym pomysłem rządu kilka problemów. Z jednej strony nie ulega wątpliwości, że ludziom mającym problem z ogrzaniem się w zimie należy pomóc. Kilkukrotny wzrost cen węgla to nie przelewki, a ludzie mający kotły na węgiel zwykle nie są krezusami finansowymi (bo gdyby nimi byli, to zmieniliby źródło ciepła na bardziej ekologiczne i mniej kłopotliwe). Z drugiej jednak strony ten program rządowy niesie za sobą dużo pierwsze: nie ma żadnej gwarancji, że pieniądze zostaną wydane na węgiel. Z tego, co wiemy, rząd zamierza rozsypywać z helikoptera gotówkę, a nie np. bony na zakup węgla. Zatem każdy beneficjent będzie mógł zrobić z kasą to, na co ma ochotę. A więc np. napędzać nią inflację poprzez zakupy w sklepach. A gdy nastaną mrozy – i tak zgłosi się po pomoc, bo będzie mu drugie: nie ma żadnej gwarancji, że za te pieniądze uda się kupić węgiel. Rząd daje pieniądze do ręki, ale nie gwarantuje, że węgiel będzie dostępny. Podobno premier wydał państwowym firmom polecenie zakupu 4,5 mln ton węgla, ale nie wiadomo, czy jest ono realne, jaki węgiel uda się kupić, po jakiej cenie oraz czy będzie jak rozładować transporty (przepustowość portów jest ograniczona). Przy obecnych cenach węgla (2600-3000 zł za tonę) pieniędzy starczyłoby przeciętnemu gospodarstwu na tonę (przeciętnie na sezon potrzeba czterech, pięciu ton).Po trzecie: jest duże ryzyko, że dopłaty będą niesprawiedliwe. Z jednej strony będą obejmowały wszystkich posiadaczy kotłów (a nie wszyscy potrzebują pomocy w równym stopniu), a z drugiej – pominą tych, którzy np. wymienili kotły na gazowe (a teraz są w pułapce drogiego gazu). Ci, którzy korzystają z ciepła systemowego, też nie dostają dopłat (choć ich taryfy są zatwierdzane przez URE). Wsparcie powinno być mniej więcej równe dla wszystkich osób będących w porównywalnej sytuacji. A tutaj jedna grupa konsumentów dostaje gotówkę do ręki, a inne czwarte: kryteria przydziału pomocy (na razie) są nieostre. Niektórzy moi czytelnicy zwracają uwagę, że w ich zgłoszeniach do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) jest wyszczególnionych kilka źródeł ciepła i żadne nie jest uznawane za wiodące. „Czy będę mógł skorzystać z dopłaty?” – pytają. Niektórzy chcą w te pędy modyfikować zapisy w CEEB, co stworzy dodatkowe zamieszanie. Te mankamenty się da jeszcze poprawić, bo ustawa dopiero się rzeźbi (jest w Sejmie).Dopłaty do węgla – przysługują czy nie?Po piąte: dopłaty do węgla mogą zniechęcić niektórych posiadaczy kotłów do zmiany sposobu ogrzewania. Jest ryzyko, że takim programem rząd torpeduje sobie inny program – „Czyste powietrze”? Tysiące albo dziesiątki tysięcy ludzi mogą uznać, że jednak opłaca się poczekać z wymianą kopciucha na coś mniej trującego, bo 3000 zł piechotą nie chodzi. Ten i ów dojdzie do wniosku, że skoro rząd dopłaca do węgla, to w ogóle nie ma sensu wymieniać pieca, bo im bardziej jest „trujący”, tym rząd będzie więcej dopłacał w gotówce do jego pomysły, by dopłaty do węgla miały sensTo bardzo poważne zarzuty w stosunku do rządowego pomysłu na pomaganie ludziom cierpiącym z powodu drogiego węgla. Nie oznacza to, że nie należy im pomagać. Dopłaty do węgla mogłyby mieć sens. Ale powinno się to robić z głową. Rząd powinien pamiętać o kilku ważnych rzeczach, o których w tym konkretnym przypadku chyba pierwsze: najtańszy jest węgiel, którego nie spalimy. Chciałbym zobaczyć rządowy plan oszczędzania węgla. Jak przemysł może ograniczyć zużycie? Jakie zasady powinniśmy wprowadzić, żeby zmniejszyć zapotrzebowanie na węgiel? W jaki sposób rząd zamierza zarządzać zapasami? Przecież węgiel długo nie będzie tańszy. Co roku będziemy dawać ludziom do ręki jakieś dopłaty? To chore. Jeśli w tym roku mamy wydać dużo pieniędzy na dopłaty, to niech za tym stoi jakiś plan na zmniejszenie zużycia węgla (a więc i gwarancja, że w przyszłości już nie trzeba będzie dopłacać).Czytaj więcej o tym: Kolejne kraje wprowadzają programy oszczędzania prądu i gazu. Które z „kryzysowych” pomysłów nas dotkną? W Polsce ruszyły dotacje na docieplanie domówPo drugie: rząd za te same pieniądze kupiłby węgiel taniej. Sytuacja jest trochę taka, jak z różnymi rządowymi transferami: władza nie umie zakontraktować dla ludzi usług publicznych (np. dostępu do lekarza), więc daje im pieniądze i mówi, żeby sobie sami kupili na wolnym rynku. Z węglem jest tak samo. Gdyby rząd go kupił i przekazał ludziom (wcześniej np. wydając jakieś bony), to osiągnąłby dużo lepszy efekt, niż rozdając pieniądze na zakup węgla na rynku. Firmy będą kupowały ten węgiel zapewne drożej, niż kupiłoby państwo, będą chciały na tym zarobić (czyli doliczą marżę), niektóre zapewne będą chciały wykorzystać panikę (pojawią się zachowania spekulacyjne), a pieniądz wrzucony ludziom do kieszeni jeszcze bardziej rozgrzeje licytację o węgiel i podniesie jego ceny. Czyli za te 3000 zł będzie można kupić jeszcze mniej trzecie: rząd powinien opracować system wsparcia dla osób „ubogich energetycznie”. Rzucanie jednorazowych dotacji i dopłat tam, gdzie akurat wydaje się, że jest najdrożej, jest skrajnym marnotrawstwem. W Polsce jest kilka milionów osób, które nie są w stanie sfinansować sobie ciepła, oświetlenia i opłacić czynszu. Należy je zidentyfikować (co powinno być proste, uzależnione od dochodów na osobę w gospodarstwie domowym, które wynikają z zeznań podatkowych) oraz objąć spójnym, jednolitym systemem wsparcia. Np. „jeśli masz mniej niż X na osobę w rodzinie, to przysługuje ci bon w wysokości Y na zapłatę części rachunku za ciepło, prąd, gaz”.Dopóki rządzący nie zrobią tych trzech rzeczy, kilkanaście miliardów złotych wydane na dopłaty do węgla pójdzie w bardzo dużej części na zmarnowanie. Nomen omen – zostaną przepalone, częściowo bez najmniejszego sensu. Chyba że rząd choć trochę zmądrzeje i skorzysta z powyższych trzech rekomendacji. Nie ma za zdjęciu tytułowym: węgiel płynie do Polski ( Dodatkowe pieniądze na spełnianie marzeń, ale i na nieprzewidziane wydatki, to pragnienie wielu z nas. Masz wrażenie, że nie masz z czego oszczędzać? Że Twoje dochody na to nie pozwalają? Nic bardziej mylnego. Zacznij od niewielkich kwot, a zobaczysz, jakie to proste. Po co Ci oszczędności? Jeśli nie masz określonego celu, zawsze przydadzą Ci się pieniądze na tzw. czarną godzinę. Nigdy nie wiesz, kiedy okażą się one pomocne. Warto je mieć chociażby ze względu na ryzyko zachorowania czy wypadku. Oczywiście czarne scenariusze nie muszą zaprzątać Twojej głowy, ale przecież miło by było mieć odłożone pieniądze na wakacje, prezenty dla najbliższych, remont czy zakup nowego samochodu. Jak zacząć oszczędzać pieniądze? Najlepiej zacznij przewrotnie – od podsumowania. Usiądź z ołówkiem i notatnikiem i spisz comiesięczne wydatki. Zastanów się, z czego ewentualnie możesz zrezygnować, co jest Ci zbędne, na co wydajesz najwięcej. Aby mieć pełen ogląd, sprawdzaj regularnie stan konta, zbieraj paragony, a nawet spisuj codzienne wydatki, aż stanie się to Twoim nawykiem. Jeśli nie chcesz korzystać z ołówka i notesu, bardzo proszę – możesz to zrobić w Excelu, a nawet za pomocą dostępnych w internecie aplikacji. Dostępnych możliwości jest wiele. Najważniejsze, to zacząć. W takim zestawieniu wpisuj swoje comiesięczne przychody, oszczędności, dodatkowe zarobki i oczywiście wydatki. Mając taki spis, będziesz umiał określić, ile realnie możesz odkładać. Warto, aby były to stałe kwoty, wpłacane z początkiem miesiąca. Wówczas nie będzie Cię korciło, aby je po prostu wydać. Gdzie odkładać, czyli jak zadbać o pieniądze? W tym celu możesz skorzystać z kilku instrumentów finansowych. Oczywiście możesz trzymać pieniądze na zwykłym rachunku bankowym lub w gotówce w domu. Jednak warto, abyś zastanowił się nad dwoma podstawowymi instrumentami przeznaczonymi do oszczędzania. Są to konta oszczędnościowe i lokaty. Konto to bardzo dobre narzędzie do regularnego odkładania pieniędzy. Możesz na nie przelewać niewielkie, comiesięczne kwoty. Co ważne, ze środków zgromadzonych na koncie możesz korzystać w zasadzie bez ograniczeń. Oczywiście wszystko zależy od konkretnego produktu, jednak zwykle są to konta nisko oprocentowane, a co za tym idzie – nie musisz się obawiać utraty odsetek. Drugą opcją są lokaty bankowe. Są one dedykowane osobom chcącym gromadzić pieniądze rzadziej, ale za to w większych ilościach. Zwykle zakładasz lokatę na określony czas i na dane oprocentowanie, po czym otrzymujesz kwotę powiększoną o zysk z oprocentowania. Kluczowe jest, abyś nie wypłacił środków przed czasem, ponieważ wówczas stracisz wszystko, co lokata wypracowała. Osoby, które są zainteresowane nie tylko odkładaniem pieniędzy, ale ich pomnażaniem, mogą wybierać spośród szerokiej palety instrumentów inwestycyjnych. Warto zwrócić uwagę na fundusze inwestycyjne. To dobre rozwiązanie zwłaszcza dla osób, nie chcą same zastanawiać się w jakie akcje lub obligacje ulokować środki. Zaletą funduszu jest to, że środkami zarządza zespół specjalistów – to oni podejmują decyzje inwestycyjne. Dodatkowo z reguły nie trzeba dużych środków finansowych, by zacząć inwestować – często wystarczy już 50-100 zł. Jak w praktyce działa fundusz? To tzw. instrument wspólnego inwestowania – w funduszu środki może ulokować wiele osób, każdy wpłacając dowolną kwotę (przekraczającą minimalną wymaganą wpłatę). Wpłaty trafiające do funduszu są inwestowane przez zespół zarządzający w papiery wartościowe np. akcje lub obligacje (w zależności od tego jaką politykę inwestycyjną ma dany fundusz). Od strony technicznej za wniesioną wpłatę uczestnik funduszu otrzymuje tzw. jednostki funduszu – czyli prawo do części majątku funduszu. Wartość jednostki, jest obliczana w oparciu o bieżącą wartość papierów wartościowych w które zainwestowano. Dla przykładu, dziś zainwestowaliśmy 500 zł i otrzymaliśmy za nie 5 jednostek funduszu wartych 100 zł. Fundusz inwestuje w akcje, a w związku z dobrą koniunkturą w ciągu tygodnia ich wartość akcji wzrosła, wzrośnie również wartość naszej jednostki – np. do 110 zł. Wzrost wartości akcji to nasz zysk – nasza inwestycja jest warta teraz nie 500 zł a 550 zł. Jakie fundusze są dostępne na rynku? Jest ich cała gama. Można wybierać spośród funduszy o niższym poziomie ryzyka, które skupiają się na papierach dłużnych (niższe ryzyko to potencjalnie niższe zyski). Dostępna jest również paleta funduszy akcyjnych, które skupiają się na wybranych typach spółek np. polskich, amerykańskich, na spółkach z różnych rynków. Tutaj poziom ryzyka jest znacznie wyższy, ale i ewentualne zyski mogą być wyższe. Oferta funduszy obejmuje tzw. fundusze mieszane (inwestują w różne typy papierów wartościowych), surowcowe itd. Ubezpieczenie skuteczną alternatywą Jeśli nie chcesz zakładać lokaty czy konta oszczędnościowego, wówczas doskonale sprawdzi się nasze ubezpieczenie na życie. Dzięki takiemu rozwiązaniu Ty odkładasz niewielką składkę roczną, kwartalną albo miesięczną, której nawet nie odczuwasz, a my dbamy, aby w przypadku niespodziewanego zdarzenia nie zabrakło Ci środków choćby na leczenie czy rehabilitację. Ten bardzo prosty mechanizm uchroni Cię przed skutkami zdarzeń, których nie potrafisz przewidzieć. W przypadku Twojej śmierci wypłacimy Twojej rodzinie pełną sumę ubezpieczenia. Oszczędzanie może kojarzyć się z ogromnym wysiłkiem, koniecznością odbierania sobie radości z codzienności. Przecież zamiast wydawać pieniądze, musisz je odkładać. Jednak pomyśl o tym inaczej – to właśnie odłożone kwoty pozwolą w przyszłości Tobie i Twojej rodzinie cieszyć się bezpieczeństwem finansowym.

jak oszczedzac gdy nie ma z czego